6-tygodniowy test Esthechoc z udziałem
Anny Rokickiej-Żuk, dziennikarki i redaktorki miesięcznika SHAPE

Znany jest korzystny wpływ kakaowych polifenoli i astaksantyny z alg na organizm, a zwłaszcza ich silne działanie antyoksydacyjne. Naukowcom z Cambridge udało się połączyć te w pełni naturalne składniki w superprodukt funkcjonalny, który w porcji dostarczającej niespełna 40 kilokalorii zapewnia ich ilości o potwierdzonym dobroczynnym działaniu na skórę.

Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy zetknęłam się z wynikami badań na temat wpływu polifenoli z kakao na skórę, żałowałam, że zapewnienie sobie ich skutecznej dawki wymaga jedzenia gorzkiej czekolady całymi tabliczkami. Wiedziałam, że nie przyswajają się one dobrze w organizmie, choć istnieją pewne składniki, które pomagają zwiększyć ich aktywność. Na przykład kieliszek czerwonego wina – skąd inąd genialne w smaku połączenie, ale ze względu na alkohol nie polecane zbyt często. Okazuje się jednak, że nad „wzmocnioną" formułą kakao brytyjscy naukowcy pracowali już od dawna. Wkrótce dowiedziałam się o Esthechoc. To specjalna czekolada będąca produktem funkcjonalnym, czyli połączeniem suplementu diety i żywności. Wzbogacono je w astaksantynę – jeden z najsilniejszych przeciwutleniaczy, należący do grupy karotenów. O składnik ten najłatwiej w mięsie łososia czy oleju z krylu, dostępnym jako suplement w formie kapsułek. Ja jednak jestem weganką i wybieram tylko preparaty pochodzenia roślinnego. Na szczęście Esthechoc to czekolada ciemna, czyli bezmleczna, a zawarta w niej astaksantyna pochodzi z alg – pierwotnego źródła, z którego czerpią je zwierzęta. To jednak nie wszystko: tutaj epikatechiny polifenolowe kakao połączono z astaksantyną w kompleksy nazwane Astacelle, w których związki te wzmacniają nie tylko swoje przyswajanie, ale i działanie w organizmie. A zamknięte w matrycę czekoladową stają się jeszcze bardziej skuteczne!

Osiągnięcie zamierzonego i powtarzalnego efektu biologicznego przyjmowania Esthechoc było nie lada wyzwaniem. Stworzenie formuły produktu wybiegało daleko poza proste połączenie jej składników. W rezultacie powstała metoda produkcji czekolady, która w porcji 7,5 g zawiera 11 mg epikatechin i 4 mg astaksantyny zapewnia ten sam efekt, co 100-gramowa tabliczka gorzkiej czekolady i 300-gramowy filet z alaskańskiego łososia! Spożywanie takich porcji oznaczałoby w praktyce przyjmowanie 1100 kcal tylko w postaci dwóch produktów. To nie tylko ponad połowa dziennego zapotrzebowania energetycznego przeciętnej kobiety, ale też znaczne, a nawet nadmierne ilości również innych składników odżywczych. Taka dieta byłaby też mało różnorodna i nie zaspokajałaby potrzeb żywieniowych organizmu – pomijam jej koszty, a także ryzyko przyjmowania nadmiaru zanieczyszczeń z ryb. To, co niemożliwe w regularnej diecie, staje się realne w produkcie takim jak Esthechoc: w dalszym ciągu to prawdziwa czekolada, która wręcz rozpływa się w ustach. W skuteczny sposób pomaga jednak neutralizować wolne rodniki – wysoce reaktywne cząsteczki, które niszczą związki wchodzące w skład komórek organizmu. Działanie to leży u podstaw rozwoju większości chorób metabolicznych i przyspieszonego starzenia się tkanek organizmu. W obrębie skóry składa się na nie m.in. degradacja kolagenu, upośledzenie mikrokrążenia krwi w skórze i metabolizmu jej komórek. Obserwowany jest spadek elastyczności, jędrności i nawilżenia skóry, utrudnione gojenie się jej uszkodzeń, zaburzenie pracy gruczołów łojowych, a także powstawanie zmarszczek i przebarwień.

Chociaż spotkałam się z niedowierzaniem odnośnie skuteczności Esthechoc, nie wahałam się ani chwili, gdy otrzymałam propozycję przetestowania kuracji na własnej skórze. Po pierwsze, wiem, skąd wynika niepewność. Suplement diety w kapsułce czy tabletce cieszy się większym szacunkiem niż przyjemna postać czekoladki. Po drugie, znałam już wyniki szeregu badań na związkami z kakao, które usprawniają pracę układu krążenia, pomagają utrzymać stałą wagę, zapobiegać rozwojowi miażdżycy i regulować poziom cukru we krwi, a na dodatek wspierają funkcjonowanie mózgu. Ja cenię je najbardziej za to, że wygładzają skórę i poprawiają nastrój. Do aktywnych związków czekolady należą epikatechiny polifenolowe, które nie tylko chronią skórę przed uszkodzeniami wywoływanymi przez wolne rodniki, ale mogą je wręcz naprawiać. Działają jak naturalny filtr promieniowania ultrafioletowego i wspomagają mikrocyrkulację krwi w skórze, dzięki czemu do jej komórek może dopływać więcej związków odżywczych; więcej metabolitów i toksyn jest z nich też usuwane. Nie zwiększają przy tym niestety natlenienia tkanek, nie wpływają na procesy zapalne, mają niską biodostępność i tracą swoje cenne właściwości podczas przetwarzania i składowania produktów z kakao, a także ich trawienia. Nigdy nie wiemy więc, ile polifenoli zjadamy w czekoladzie, nawet przy dużym udziale kakao. W Esthechoc jest inaczej: każda partia produkcyjna podlega standaryzacji, zanim otrzyma certyfikat jakości Cambridge Technology Chocolate Quality Pass. Silne działanie przeciwzapalne to z kolei domena astaksantyny, która wspomaga też nasycenie tkanek tlenem i ma około 6 tysięcy razy silniejsze działanie antyoksydacyjne niż witamina C, a 500 razy silniejsze w porównaniu z witaminą E. Astaksantyna jest jednak słabo przyswajalna z suplementów diety, przez co w takiej formie rzadko działa skutecznie. Co więcej, ulega magazynowaniu w wątrobie, a do krwioobiegu trafia tylko niewielka jej część. Jednak za sprawą miceli Astacelle do skóry docierają zwiększone dawki zarówno astaksantyny, jak i epikatechin. Najcenniejsze składniki stają się bowiem odporne na niskie pH panujące w żołądku, a później zamiast do wątroby trafiają przez układ limfatyczny bezpośrednio do krwioobiegu i tkanek organizmu. Dlatego już po 4 tygodniach kuracji Esthechoc dotlenienie skóry zwiększa się nawet o 85%, a zniszczenia oksydacyjne związane ze stanem zapalnym maleją o 72% – to wyniki prób klinicznych przeprowadzonych w szpitalu Addenbrooke przy Uniwersytecie w Cambridge.

Jak przeczytałam w wywiadzie z twórcą Esthechoc, doktorem Ivanem Mikhailovichem Petyaevem, opublikowanym w internetowym magazynie vumag.pl, stworzenie czekolady to kwestia ostatnich trzech lat z całej dekady jego badań, prowadzonych początkowo na Uniwersytecie w Cambridge, a następnie przez założoną przez niego firmę Lycotec. Taka forma suplementu diety w pełni odpowiada oczekiwaniom współczesnych konsumentów. Jak wynika z danych zgromadzonych przez naukowca, 90% kobiet i 80% mężczyzn je czekoladę. Większość z nas chce też na dłużej zachować młodzieńczy wygląd, a zwłaszcza wspomóc jakość skóry twarzy. Jest ona delikatna, a zarazem najbardziej narażona na działanie czynników zewnętrznych – przede wszystkim reaktywnych cząstek, które powstają pod wpływem działania promieni ultrafioletowych na chemiczne zanieczyszczenia ze środowiska, osadzających się na skórze. Wolne rodniki powstają też w wyniku normalnego metabolizmu komórek, ale ich nadprodukcja często wynika też ze złej jakości diety, stresu i wysokiego poziomu toksyn w żywności, wodzie, używkach, kosmetykach i całym naszym ogóle. Dzięki badaniom wiemy, że chronić młodość oznacza zapobiegać niszczeniu struktur komórek i stanom zapalnym – a więc przeciwdziałać szkodom wywoływanym przez wolne rodniki. W tej roli spełniają się antyutleniacze, które wspomagają syntezę kolagenu w fibroblastach, by wygładzić zmarszczki, a także przyczyniają się do wzrostu gęstości, jędrności i elastyczności skóry. Ocena takiego działania opiera się na oznaczeniu biomarkerów skóry. Są to parametry pozwalające oszacować zmiany związane ze stanem zapalnym i utlenianiem lipidów – należy do nich m.in. wysycenie tkanek tlenem, ukrwienie tkanek i transport tlenu w osoczu, zniszczenia oksydacyjne i stan naczyń włosowatych. Zamierzone efekty działania Esthechoc, związane z naprawą komórek skóry, obserwowano już po trzech tygodniach kuracji. Skuteczność działania produktu sprawdzono na grupie 3000 osób. Wyniki randomizowanych badań z podwójną ślepą próbą i grupą kontrolną w postaci gorzkiej czekolady potwierdziły bioefektywność Esthechoc, wykazując poprawę biochemicznych i metabolicznych parametrów krwi oraz jakości skóry, jak również zdecydowanie silniejsze działanie od zwykłej czekolady, astaksantyny w tabletkach i kapsułkach, czy nutrikosmetyków. Według Wikipedii tymi ostatnimi nazywa się suplementy diety wspomagające funkcjonowanie i strukturę skóry. Esthechoc zapewnia więc niezwykle skuteczne połączenie składników antyoksydacyjnych i stanowi niezwykle wygodne rozwiązanie.

Żywność i suplementy diety to główny obszar moich zainteresowań. Zwracam baczną uwagę na ich składniki i jeśli tylko mogę, stawiam na te pochodzące z rolnictwa ekologicznego. Unikam sztucznych barwników i słodzików, polepszaczy smaku, większości konserwantów i niektórych zagęstników czy wypełniaczy. Decydując się na przyjmowanie suplementu diety, jako weganka rezygnuję z olejów rybich, kapsułek z żelatyny, a także witamin, związków mineralnych i wszystkich innych, które pozyskuje się z produktów zwierzęcych. Od nawet najlepszych kapsułek, które łykam zresztą rzadko i nagminnie o nich zapominam, wolę prawdziwe jedzenie. Rzadko sięgam też jednak po produkty funkcjonalne, czyli żywność wzbogaconą w związki typowe dla suplementów diety. Najczęściej zawierają jeśli nie cały komplet syntetycznych witamin, to przynajmniej witaminę E – a do tego zmienny zestaw chemicznych związków mineralnych. Składniki te zasłużenie cieszą się złą sławą! Naturalna w składzie czekolada Esthechoc powstała więc z myślą o mnie: jak podsumował jej twórca, doktor Petyaev, jest ona „dla ludzi, którzy często zapominają o braniu tabletek, ale nie zapominają o zjedzeniu kawałka czekolady". Tak się składa, że cenię dobrą czekoladę, a nie jest nią większość produktów powszechnie dostępnych w sklepach. Ta jest pyszna i smakuje w 100 procentach jak produkt z górnej półki – nie bez powodu, bo to czekolada o zawartości ponad 70% kakao. Początkowo miałam nawet obawy, w jaki sposób uda mi się ograniczyć się tylko do jednej kostki dziennie. Porcja Esthechoc szybko okazała się całkowicie zaspokajać moją ochotę na ulubioną przekąskę.

Suplement diety w kapsułce czy tabletce cieszy się większym szacunkiem niż przyjemna postać czekoladki. Znałam jednak wyniki badań zarówno nad działaniem składników Esthechoc, jak i samej czekolady – za sprawą silnych przeciwutleniaczy nie tylko chronią skórę przed uszkodzeniami wywoływanymi przez wolne rodniki, ale mogą je wręcz naprawiać, a przy tym wspomagają mikrocyrkulację krwi w skórze. Moja próba trwała 6 tygodni i była poprzedzona oraz zakończona oceną próbki komórek ze skrzydełka nosa w laboratorium Cambridge Chocolate Technologies. Test polegał na ocenie liczby złuszczonych korneocytów, czyli martwych komórek naskórka oraz wielkości ich skupisk w 40 wybranych losowo polach obrazu mikroskopowego próbki. Średnia liczba korneocytów przed badaniem wynosiła 32, a po 6 tygodniach suplementacji Esthechoc zmniejszyła się do 11! Od samego twórcy Esthechoc dowiedziałam się, że tempo złuszczania się korneocytów wskazuje szybkość starzenia się i stopień uszkodzeń naskórka. Z kolei ich nadmierne powiązanie w skupiska odzwierciedla sieciowanie między komórkami naskórka, które nasila się wraz z poziomem uszkodzeń międzykomórkowej macierzy skóry, zbudowanej z kolagenu i elastyny. Ponieważ w naskórku nie ma naczyń krwionośnych, tlen i składniki odżywcze dostarczane są do jego komórek poprzez dyfuzję międzykomórkową. Dlatego stan matrycy międzykomórkowej ma kluczowy wpływ na przeżycie jego komórek. Na podstawie wyników mojego testu można więc stwierdzić, że przyjmowanie Esthechoc znacząco spowolniło tempo starzenia się naskórka. Skutkiem była również redukcja uszkodzeń jego tkanki oraz macierzy skóry.

wstecz kup online
esthechoc science-based skin indulgence